Dnia 13 listopada w Muzeum Ziemi Bieckiej „Dom z Basztą” odbyło się otwarcie wystawy zatytułowanej Pieśni żołnierza polskiego, zorganizowanej w ramach cyklu Cud Niepodległości. Ekspozycja, którą można oglądać do 12 grudnia, obejmuje śpiewniki oraz nuty pieśni żołnierskich z okresu pierwszej wojny światowej, należące do zbiorów Kaspra Świerzowskiego. Podczas spotkania zebrani mogli wysłuchać pieśni patriotycznych z archiwalnych nagrań pochodzących z kolekcji Adama Mańczaka z Bydgoszczy. Na koniec odbyło się wspólne śpiewanie pieśni legionowych, które prowadził Tadeusz Mikrut.
W ekspozycji znalazły się zachowane egzemplarze publikacji takich jak: Marsz Legionów Polskich na fortepian Adama Wrońskiego Dyrektora Muzyki Teatru Lwowskiego i muzyki zdrojowej w Krynicy op. 228; Pieśń Szwoleżerów do śpiewu lub na fortepian, słowa i układ W. Lenczewskiego, wydana przez „Kuncewicz i Hofman, Księgarnia i skład nut Warszawa Marszałkowska 91”; Sztandary Polskie, Słowa Or-Ota, Muzyka Adama Elertowicza; Na Biwaku. Żartobliwe piosenki żołnierskie z dawnych lat. Śpiewnik jednogłosowy; Śpiewnik Pieśni Patriotycznej, wydany przez Centrum Młodzieży im dr H. Jordana, Młodzieżowy Ośrodek Edukacji Obywatelskiej, Małopolskie Centrum Edukacji „MEC”; Pieśni narodowe, Boże coś Polskę, Z dymem pożarów, Boże Ojcze, wydanie wojenne roku 1917, nakładem księgarni W. Sobierajskiej w Poznaniu i wiele innych unikatowych materiałów o podobnej treści.
O ile na początku zebrani mieli możliwość obejrzeć stare śpiewniki - nuty i teksty utworów muzycznych, o tyle w drugiej części spotkania czekał ich niezwykły koncert. Była to prezentacja multimedialna obejmująca przegląd zarchiwizowanych elektronicznie zapisów pieśni żołnierskich pochodzących ze starych płyt. Nagrania te utrwalone były wraz z trzaskami i zaburzeniami tempa, właściwymi dla ówczesnych metod utrwalania dźwięku. To zderzenie nowoczesnej techniki z rekwizytami przeszłości zdawało się zamierzonym efektem, który miał dodatkowo poruszyć odbiorcę.
Dawno znikły już stalówka, atrament i lampa, na naszych oczach odeszły płyty analogowe i wkrótce odtwarzacz CD stanie się zabytkiem. W sąsiedztwie starodruków, pamiątek bieckiego muzeum dziś komputer odtwarza pieśni naszych dziadków i pradziadków. Zapis cyfrowy uchroni je od zapomnienia i jak owady w bursztynie ocaleją - teraz już na zawsze w postaci takiej, jak zabrzmiały w chwili swego dawnego wykonania.
O ludzkim głosie powiedziano, że znika bez śladu. Jednak w chwili gdy się rozlega, jest faktem egzystencjalnym - jak rozkaz, pieśń, obietnica. Głos funduje imperia - nawet takie, które nie mają prawa istnieć. Kto pamięta postać conradowskiego Kurza rozumie jego metafizyczną symbolikę. Jednak głos utrwalony staje się rodzajem tekstu. Można go przechowywać w bibliotece, odtwarzać wielokrotnie. Głos zapisany jest oderwany od swego źródła i może być wydany na niebezpieczeństwo manipulacji. Przypomina się więc platoński Fajdros. Co pismo zachowuje, a co ukrywa? Czy jest lekiem na pamięć, czy właśnie sprzyja zapomnieniu? Martwa litera lub głos utrwalony na najlepszym nawet nośniku nie zastąpią nam żywej mowy, spotkania człowieka z człowiekiem. Jakże łatwo jest zapomnieć intencję, zagubić kontekst, bez których wypowiedź traci swój istotny sens. Prawda i tożsamość przekazywane są zawsze w spotkaniu - w rozmowie twarzą w twarz. Rodzice i dzieci, mistrz i jego uczeń komunikują się ze sobą bezpośrednio a żywy głos zdaje się wiązać tradycję - łączyć pokolenia.
I chyba nie przypadkiem finałem listopadowego spotkania było wspólne śpiewanie pieśni z dawnych lat. Przy akompaniamencie i pod kierunkiem Tadeusza Mikruta zebrani sami stali się wykonawcami uprzednio wysłuchanych utworów. W tym miejscu warto sobie uświadomić, że jeszcze nie tak dawno nie było żadnych odtwarzaczy dźwięku i codzienny kontakt z muzyką możliwy był jedynie poprzez żywy śpiew. Pod koniec wieczoru pan Leszek Chrapkiewicz związany z klubem czytelniczym przy gorlickiej MBP popisał się solowym wykonaniem jednej z pieśni. Jego doskonały głos z lekkim kresowym akcentem doskonale korespondował z charakterem wcześniej zaprezentowanych archiwalnych nagrań. Na koniec postanowiono, że za rok ponownie odbędzie się podobne spotkanie i tym samym wieczór pieśni historycznej stanie się imprezą cykliczną. Czy bieckie muzeum kultywując tradycję i pamięć przodków, nie przechowa w ten sposób również ciągłości ludzkich głosów?
Paweł Nowicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.