11
grudnia, w czwartek w sali Pod sową Miejskiej Biblioteki
Publicznej w Gorlicach odbyło się spotkanie autorskie Joanny
Probulskiej, podczas którego poetka zaprezentowała swój tomik
zatytułowany "Żółta róża. Zebranych gości przywitała
Magdalena Miller – dyrektor MBP, spotkanie zaś prowadził Paweł
Nowicki.
Joana Probulska z domu Sepioł (ur. 1954 r.) jest Gorliczanką od
czterech pokoleń. Ukończyła filologię germańską na
Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i przez 17 lat uczyła w
Liceum im. M. Kromera w Gorlicach. Obecnie jest na emeryturze.
W 1990
roku opublikowała na łamach "Gazety Gorlickiej"swój
wiersz pt. "Wigilia". Tom zatytułowany "Żółta
róża" jest jej debiutem książkowym.
W moim przekonaniu, twórczość Joanny Probulskiej śmiało można
zaliczyć do najwybitniejszych osiągnięć współczesnej poezji
polskiej. Tym, co najbardziej zachwyca w jej wierszach, jest sposób
w jaki autorka wprowadza nas w swój kameralny świat, dzieląc się
refleksją nad doświadczeniem codzienności, przemijania, nad
zadomowieniem wśród swojskich przedmiotów. Taktownie i gracją
autorka przywołuje radości i troski matki, żony, dojrzałej
kobiety. Jej poezja ukazuje nam subtelną, koronkową grę skojarzeń
– metafor wystudiowanych, zarazem pełnych szlachetnej prostoty.
Jak miał powiedzieć Mirosław Czyżykiewicz, "jest to poezja
na wskroś kobieca w najlepszym tego słowa znaczeniu".
Jednak tłem tego, co w twórczości autorki prywatne, oswojone i
bliskie jest szeroki horyzont refleksji nad kondycją ludzką –
filozoficzny i literacki układ odniesienia, który poprzez aluzje i
gry intertekstualne nadaje poezji Joanny Probulskiej wymiar
uniwersalny. Uważny czytelnik może odnaleźć po mistrzowsku,
zarazem przewrotnie sparafrazowane słowa F. Nietzschego. W wierszu
"Pajęczara"czytamy: Najmisterniejsze pajęczyny
powstają w miejscach odludnych. Chyba nie przypadkiem
przypomina się słynne zdanie z "Tako rzecze Zaratustra" –
największe są najcichsze godziny. W innym miejscu możemy
dosłyszeć frazę z Myśli B. Pascala – refleksję nad
kruchością człowieka wszystkich jego dzieł. W wierszu "Człowiek
jako stwórca nieobliczalny" ukazuje się widok Ziemi z
okna samolotu, po czym następuje refleksja:
(...)
nie
trzeba hufców anielskich
starczy trochę
wiatru, wody
wirus komputerowy
drobny gest
Mit linker Hand[1]
O mistrzostwie i poetyckim słuchu językowym autorki mogą świadczyć
choćby następujące słowa:
(...)
powszedni dzień
pachnie chleb
kipi mleko
radość kaprysi
Zwróćmy uwagę jak krzyżują się i przeplatają sensy, związków
frazeologicznych: dzień jak co dzień, chleba naszego
powszedniego. Radość, która kaprysi, to po prostu dziecko, a
zarazem mamy przed oczyma skwaszone mleko i "kwaśną",
to znaczy zasmuconą minkę.
By
uzasadnić postawioną na wstępie tezę o walorach poezji Joanny
Probulskiej, przeczytajmy w całości utwór tytułowy:
Żółte róże
posadziłam tyle róż
kremowych, ceglastych,
pąsowych
ale już listopad
od niskiego słońca
wyciągają się
prawie jednakowe
bladożółte kwiaty
na bezlistnych
łodyżkach
niedobitki różu na
płatkach
muśnięcie różu na
policzki
by uniknąć pytań o
zdrowie
to my
początkujące
emerytki
coraz bardziej
blondynki
na coraz miej pewnych
nogach
już nie pąki
ale przecież nie
chochoły
jeszcze łase na
widzące spojrzenie
ciepłe słowo
dziś takie pogodne
niebo
w nocy może przyjść
mróz
Jestem przekonany, że twórczość Joanny Probulskiej pozostając na
wskroś oryginalna i niepowtarzalna w swym brzmieniu oraz wizji
literackiej da się odnieść do najlepszych wzorów poezji
współczesnej i zająć miejsce obok poezji Ewy Lipskiej czy
Adama Zagajewskiego.
Paweł
Nowicki